8/10
"Hebanowe serce" to kolejna książka z serii Wojny dorosłych - historie dzieci. Książka ważna, mądra i pięknie ilustrowana przez genialnego Macieja Szymanowicza.
Od jakiegoś czasu dosłownie wszędzie poruszany jest temat uchodźców, każdy z nas ma jakieś zdanie na ten temat. Ale niemal wszyscy zapominamy, że z Syrii oprócz mężczyzn uciekają także kobiety i dzieci. I ta książka to właśnie historia dziecka - Omenki, który starą, przepełnioną łodzią wypływa z portu w Libii do lepszego świata.
Od jakiegoś czasu dosłownie wszędzie poruszany jest temat uchodźców, każdy z nas ma jakieś zdanie na ten temat. Ale niemal wszyscy zapominamy, że z Syrii oprócz mężczyzn uciekają także kobiety i dzieci. I ta książka to właśnie historia dziecka - Omenki, który starą, przepełnioną łodzią wypływa z portu w Libii do lepszego świata.
Omenka to mały chłopiec, który opuszcza swój ogarnięty wojną kraj, w podróż do Europy wyrusza z mamą, nie uzbierali dość pieniędzy, aby starczyło także na transport taty. Pokonanie pustyni było straszne, męczące i niebezpieczne, jednak jeszcze gorsza okazała się wyprawa przez Morze Śródziemne.
Zdezelowana łódka na 200 osób była przepełniona, sternik z bronią za pasem był groźny i zły i morze też było groźne, szczególnie wtedy, gdy nadciągnął sztorm. Kilkoro pasażerów wypadło za burtę i zostało pochłoniętych przez wodę. Omenka bał się bardzo, bała się jego mama, jednak tym razem udało im się przeżyć. Po sztormie nastał gorący dzień - słońce prażyło niemiłosiernie, na łodzi nie było ani skrawka cienia. Rozpalony chłopiec z trudem dotrwał do wieczora. Z czasem skończyły się zapasy słodkiej wody, jedzenie dostawał tylko Omenka, jego mama nie jadła, dbała o to, żeby synek miał co zjeść. Jakby tego było mało którejś nocy sternik zniknął - zostawił swoich pasażerów na pastwę morza, odpływając na pontonie pod osłoną nocy. Wkrótce nadciągnął kolejny sztorm, skończyło się paliwo i łódka pełna ludzi dryfowała po Morzu Śródziemnym. Ludzie nie wierzyli w to, że przeżyją. Ale los był dla nich łaskawy - znalazła ich włoska łódź patrolowa i przetransportowała na Lampedusę do ośrodka dla uchodźców.
Tam Omenka poznał innych chłopców, którzy odbyli bardzo podobną podróż. Takich dzieci są tysiące.
Zdezelowana łódka na 200 osób była przepełniona, sternik z bronią za pasem był groźny i zły i morze też było groźne, szczególnie wtedy, gdy nadciągnął sztorm. Kilkoro pasażerów wypadło za burtę i zostało pochłoniętych przez wodę. Omenka bał się bardzo, bała się jego mama, jednak tym razem udało im się przeżyć. Po sztormie nastał gorący dzień - słońce prażyło niemiłosiernie, na łodzi nie było ani skrawka cienia. Rozpalony chłopiec z trudem dotrwał do wieczora. Z czasem skończyły się zapasy słodkiej wody, jedzenie dostawał tylko Omenka, jego mama nie jadła, dbała o to, żeby synek miał co zjeść. Jakby tego było mało którejś nocy sternik zniknął - zostawił swoich pasażerów na pastwę morza, odpływając na pontonie pod osłoną nocy. Wkrótce nadciągnął kolejny sztorm, skończyło się paliwo i łódka pełna ludzi dryfowała po Morzu Śródziemnym. Ludzie nie wierzyli w to, że przeżyją. Ale los był dla nich łaskawy - znalazła ich włoska łódź patrolowa i przetransportowała na Lampedusę do ośrodka dla uchodźców.
Tam Omenka poznał innych chłopców, którzy odbyli bardzo podobną podróż. Takich dzieci są tysiące.
Są też niestety takie, którym nie udaje się dobić do brzegu.
wyd.:Literatura
stron 47
wydanie : sierpień 2016
Czytałyśmy z córką juz kilka ksiażek tej autorki, ale Hebanowego serca nie znamy :)
OdpowiedzUsuńIlustracje w książce są bardzo ładne, a sama historia daje dużo do myślenia.
OdpowiedzUsuń