Jako niepoprawna fanka Harrego Pottera często sięgam po książki, które mogą być w jakiś sposób podobne. Tak było i w tym przypadku.
Czternastoletni Nick wraz z ojcem i młodszym bratem wprowadza się do starego domiszcza, w którym przede wszystkim trzeba zrobić porządek zanim da się tak zamieszkać na dobre. Dlatego właśnie bohater postanawia odgracić strych, aby móc tam sobie urządzić pokój. Wpada na pomysł urządzenia wyprzedaży garażowej - znosi wszystko przed dom, wystawia, jednak nie ma zbyt wielkich nadziei, gdyż właśnie tego dnia miasto nawiedza ogromna ulewa. Mimo strug deszczu lejących się z nieba przed domem Nicka zjawiają się tłumy sąsiadów, a chłopakowi udaje się sprzedać niemal wszystko. I tak właśnie zaczynają się kłopoty.
Okazuje się bowiem, że przedmioty, które zostały sprzedane posiadają dziwne, magiczne(?) właściwości. Magnetofon nagrywa myśli, aparat robi zdjęcia przyszłości, światło lampy przyciąga ludzi jak magnes. Do tego u Nicka zjawia się jakiś podejrzany facet, który chce te przedmioty odkupić. Chłopak wie tylko jedno - z pewnością ten facet nie jest godny zaufania i za nic w świecie rzeczy ze strychu nie powinny wpaść w jego ręce.
Z powodu specyficznych właściwości różnych przedmiotów w mieście zachodzi szereg niepokojących czy zwyczajnie dziwnych zdarzeń.
Nick z przyjaciółmi postanawia odzyskać wszystkie sprzedane "graty" i dowiedzieć się po pierwsze - skąd wzięły się na jego strychu, po drugie kim jest tajemniczy facet, który co jakiś czas go odwiedza.
Rozwiązanie tej zagadki jest zaskakujące i niepokojące zarazem. Zatem koniec książki nie oznacza końca tej historii - z bohaterami spotkamy się w kolejnym tomie powieści.
Co do samej książki - czyta się dość przyjemnie, ale niestety nie wciąga tak, jak przygody młodego czarodzieja z Hogwartu, i magii tu jest zdecydowanie mniej, ale dla zabicia czasu można przeczytać.
wyd.: Egmont
stron 320
wydanie I (16.10.2013)
tytuł oryginalny: Tesla's Attic