Strony

środa, 28 lipca 2021

"Monteperdido" Agustín Martínez

 9/10


     Uwielbiam thrillery i kryminały. Oczywiście czasem trafiam na słabe i rozczarowujące. Na szczęście w przypadku "Monteperdido" jest inaczej. Pierwsze słowo, które wypowiedziałam po przeczytaniu tej książki (jak już pozbierałam szczękę z podłogi)  to: WOW! Może trochę nie po polsku, ale takie ono właśnie było.

     Akcja tego jakże genialnego thrillera, rozgrywa się w malowniczo położonym miasteczku w Pirenejach. Jak to zazwyczaj bywa w takich społecznościach, wszyscy znają się jak łyse konie, a życie upływa im beztrosko i spokojnie. Do czasu. Pewnego dnia porwane zostają dwie jedenastoletnie dziewczynki, Ana i Lucía. Rozpoczynają się poszukiwania i przesłuchania. Aresztowany zostaje ojciec Any, gdyż na nim ciąży najwięcej podejrzeń i być może to właśnie on miał motyw.  Z czasem okazuje się, że wszystkie tropy i poszlaki są nic nie warte. Śledztwo utyka w martwym punkcie. Wyobraźcie sobie radość i jednocześnie zdziwienie mieszkańców miasteczka, kiedy po 5 latach od porwania odnajduje się Ana.

     Do Monteperdido przyjeżdżają inspektor Sara i jej szef. Skoro znalazła się Ana to przecież tylko krok dzieli ich od zakończenia śledztwa. Rzeczywistość okazuje się jednak inna i choć dziewczyna opowiada o tym co działo się z nimi przez 5 lat, nie sposób odnaleźć Lucíę. Zaczyna się wyścig z czasem i wszyscy zadają sobie pytanie czy drugą dziewczyna jeszcze żyje.

     Książka jest doskonała z wielu powodów. Przede wszystkim akcja jest wartka jak nurt rzeki, która przepływa przez miasteczko. Uwierzcie mi, że jest to powieść, przy której nie sposób się nudzić i trudno się od niej oderwać. Miałam ochotę przeczytać ją za jednym podejściem, a z drugiej strony chciałam dawkować sobie tę przyjemność przez wiele dni.

     Bardzo podobało mi się również to, że bohaterowie "Monteperdido" są tak złożonymi postaciami. Każdy z nich ma jakiś sekret i "coś za uszami". Inspektor Sara na przykład, miała koszmarne dzieciństwo i do tej pory nie radzi sobie z demonami przeszłości. Z kolei policjant Víctor próbuje ukryć przed nią coś co ma związek ze śledztwem. Dla mnie każdy facet w tej książce był podejrzanym.

     Dodatkowe punkty przyznaję tej książce za to, że nie udało mi się wytypować porywacza. Tak wiele osób ma tam coś na sumieniu, że sprawa jest wyjątkowo skomplikowana. Przemawia do mnie ta wielowątkowość. A zakończenie... to po prostu petarda!

     Nie ma co owijać w bawełnę. "Monteperdido" to jeden z najlepszych thrillerów jaki przeczytałam. Polecam! Będziecie zachwyceni. 

Wydawnictwo Literackie
stron 480
tytuł oryginału: "Monteperdido"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz