Strony

sobota, 7 września 2013

Dom sióstr - Charlotte Link


     Mając w pamięci bardzo dobre wrażenie jakie wywarło na mnie „Echo winy” , a także niesiona falą zachwytu czytelników postanowiłam sięgnąć po „Dom sióstr”. Jest to jedna z najwyżej ocenianych książek niemieckiej autorki; nie kryminał czy thriller, ale powieść obyczajowa. Bardzo dobra powieść.

     Na początku sądziłam, że mnie nie zaciekawi, dlatego, że książka podzielona jest na retrospekcyjne rozdziały. Jeden rozdział to teraźniejszość, następny przenosi nas kilkadziesiąt lat wstecz. Zazwyczaj tak skonstruowane powieści mnie denerwują, ale nie w przypadku Link. Po kilkudziesięciu stronach sama już nie wieeziałam, która historia interesuje mnie bardziej.
Czy los Barbary – niemieckiej prawniczki i jej małżeństwa z Ralphem, czy jednak twarda i niezłomna Frances Grey i saga jej rodu. Ostatecznie wygrała panna Grey.

     A oto jak zaczyna się cała historia.

     Odnosząca wielkie sukcesy w sferze zawodowej prawniczka, podejmuje próbę uratowania swego powoli lecz nieuchronnie sypiącego się małżeństwa, w tym celu wynajmuje na okres Bożego Narodzenia dom Westhill Farm w Anglii, konkretnie w Yorkshire. Chce spędzić trochę czasu sam na sam z mężem i zobaczyć, czy da się ocalić ten związek. 
Niemcy mają jednak pecha – Yorkshire nawiedza okrutna burza śnieżna w wyniku której zostają oni odcięci od świata. Nie działa elektryczność, telefony, ogrzewanie, a jedzenia przy bardzo oszczędnym gospodarowaniu starczy im zaledwie na kilka dni. Szukając opału w starej szopie Barbara znajduje spory spis zapisanych kartek – okazuje się, że są to wspomnienia nieżyjącej już właścicielki posiadłości Frances Grey.

Prawniczka z ciekawości przegląda kilka stron, potem zaczyna czytać od początku.
Przenosi się w czasie do maja 1910 roku, kiedy o rozpoczyna się historia Frnaces. Poznaje młodą dziewczynę z bardzo szczęśliwej i zamożnej rodziny, jej nadzieje i marzenia.
     Czytelnik, razem z Barbarą, przygląda się jak Frances popiera sufrażystki i aktywnie walczy o prawa wyborcze kobiet, przez co trafia do więzienia. Jest również świadkiem pierwszego końca świata w życiu dziewczyny, bo jak inaczej nazwać sytuację, gdy wieloletni ukochany żeni się z twoją młodszą siostrą, a Ty zupełnym przypadkiem dowiadujesz się o tym? Co więcej przez nikogo nie proszona trafiasz wprost na wesele, o którym pojęcia nie miałaś. Panna Gry przeżyła kilka takich końców świata – gniew ojca, wybuch wojny, który na zawsze odmienił jej ukochanego brata, śmierć matki. Frances jednak jakby na przekór losowi zawsze podnosiła się z kolan i z zaciętą miną parła do przodu, pokonując wszelkie przeciwności...

     Barbarze lektura zapisków pomogła przetrwać zimno i głód, a taki stan rzeczy utrzymywał się prze tydzień. Czytelnik z kolei z zapartym tchem śledził historię rodu Greyów, a w między czasie zastanawiał się co będzie z niemieckim małżeństwem zasypanym przeź śnieg w domu sipstr, na pustkowiu, pośród wrzosowisk Yorkshire.

     Powieść Charlotte Link polecam każdemu – bez względu na płeć czy wiek. Każdy znajdzie coś w niej dla siebie. I każdy, z pewnością doceni kunszt z jakim pisarska skonstruowała główną bohaterkę. Każda kobieta chciałaby mieć w sobie niezłomność Frances Grey.

 tytuł oryginalny:  Das Haus der Schwestern
wyd.: Sonia Draga
stron: 636
wydanie I (2011)


5 komentarzy:

  1. Książkę już mam w spisie do przeczytania, jednakże dzięki twojej recenzji będzie na pilnej liście :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Widzę, że jest w tej książce coś oryginalnego, co już na początku zasługuje na pochwałę. Dodatkowo historie kobiet, które ostatnio bardzo mnie interesują i wciągają. Po tej recenzji myślę, że też byłabym w "teamie Frances":)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też czuję się zachęcony. Od dawna mam zamiar spróbować pisarstwa Link, również ze względu na sporą ilość wydań kieszonkowych w dobrej cenie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj zaczynam czytać "Dom sióstr". Mam nadzieję, że mi się spodoba, chociaż widzę same pozytywne recenzje tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To moim zdaniem najlepsza książka Link. Nie mogłam się oderwać!

    OdpowiedzUsuń